Вислава Шимборская  Стихотворения

о проекте

Пытки

Ничто не изменилось.
Телу присуща боль.
Должно оно есть и дышать и спать,
кожа у него тонкая, тут же под нею кровь,
оно имеет во множестве зубы и ногти,
кости его ломки, суставы его растяжимы.
В пытках все эти свойства берутся в расчет.

Ничто не изменилось.
Тело дрожит, как дрожало
до основанья Рима и после,
в двадцатом веке, до и после Рождества Христова,
пытки были и есть, лишь земля стала меньше,
и все, что происходит, — как будто здесь, за стенкой.

Ничто не изменилось.
Добавилось лишь людей,
и кроме старых провинностей явились новые,
действительные, внушенные, минутные и никакие,
но крик, которым тело за них отвечает,
был, есть и будет криком безвинной жертвы,
согласно вечной мере и реестру.

Ничто не изменилось.
Лишь манеры, церемонии, танцы.
Жест рук, заслоняющих голову,
остался, однако же, прежний.
Тело извивается, дергается, вырывается,
сбитое с ног, падает, подгибает колени,
синеет, пухнет, истекает слюной и кровью.

Ничто не изменилось.
Кроме теченья рек,
контура лесов, побережий, пустынь, ледников.
Средь этих пейзажей душа блуждает,
исчезнет, вернется, то ближе, то дальше,
сама себе чужда, неуловима,
уверена и не уверена в собственном существовании,
тогда как тело есть и есть и есть,
и некуда ему деваться.

Перевод Натальи Астафьевой

Tortury

Nic się nie zmieniło.
Ciało jest bolesne,
jeść musi i oddychac powietrzem, i spać,
ma cienką skóre, a tuż pod nią krew,
ma spory zasób zębów i paznokci,
kości jego łamliwe, stawy rozciąglliwe.
W torturach jest to wszystko brane pod uwagę.

Nic się nie zmieniło.
Ciało drży, jak drżało
przed założeniem Rzymu i po jego założeniu,
w dwudziestym wieku przed i po Chrystusie,
tortury są, jak były, zmalała tylko ziemia
i cokolwiek się dzieje, to tak jak za scianą.

Nic się nie zmieniło.
Przybyło tylko ludzi,
obok starych przewinien zjawiły się nowe,
rzeczywiste, wmówione, chwilowe i żadne,
ale krzyk, jakim ciało za nie odpowiada,
był, jest i będzie krzykiem niewinności,
podług odwiecznej skali i rejestru.

Nic się nie zmieniło.
Chyba tylko maniery, ceremonie, tańce.
Ruch rąk osłaniających głowę
pozostał jednak ten sam.
Ciało się wije, szarpie i wyrywa,
ścięte z nóg pada, podkurcza kolana,
sinieje, puchnie, ślini się i broczy.

Nic się nie zmieniło.
Poza biegiem rzek,
linią lasów, wybrzeży, pustyń i lodowców.
Wśród tych pejzaży duszyczka się snuje,
znika, powraca, zbliża się, oddala,
sama dla siebie obca, nieuchwytna,
raz pewna, raz niepewna swojego istnienia,
podczas gdy ciało jest i jest i jest
i nie ma się gdzie podziać